Jedno małe miasteczko w dolinie rzeki Koprzywianki ma dwa imponujące obiekty sakralne, które wyraźnie rysują się w urokliwej panoramie miasteczka.
Obydwa świadczą o potędze właścicieli miasta - możnego rodu Ossolińskich. Jan Zbigniew Ossoliński, posiadacz niezwykłej jak na owe czasy fortuny, chciał w swoich dobrach założyć miasto, dając początek znanego nam dziś Klimontowa. Zabiegał on również, by do Klimontowa sprowadzili się dominikanie.
Uzyskał na to odpowiednie pozwolenie od biskupa i rozpoczął budowę godnej siedziby. Dziś wiemy, że przy budowie kompleksu klasztornego zaangażowani byli Kacper i Sebastian Fodyga - mistrzowie związani głównie z Chęcinami. Co ciekawe, forma architektoniczna kompleksu nosi cechy tak zwanego renesansu lubelskiego, a klimontowska budowla jest jednym z pierwszych przykładów tego nurtu w Polsce. Dziś po klimontowskich dominikanach nie ma dziś śladu.
Do 2005 r. w klasztornych murach funkcjonowało liceum ogólnokształcące. W tym samym roku kościół zyskał status świątyni rektoralnej. Warto wiedzieć, że we wnętrzach świątyni znajduje się słynący łaskami obraz Matki Bożej z dzieciątkiem. O tym, jak ważny jest dla okolicznych mieszkańców (i nie tylko) świadczą liczne dary (wota) pozostawione przez pełnych wdzięczności wiernych.
Podczas prac renowacyjnych w świątyni odkryto miejsce pochówku Jana Zbigniewa Ossolińskiego - fundatora klasztoru. Spoczywa on skromnie w progu świątyni (chcąc w wiecznej pokucie "być podeptanym, by móc żyć wiecznie"). Dotychczas sądzono, że tak zacna postać spoczywa pod głównym ołtarzem świątyni.